blogKabareton
Blog poświęcony polskim kabaretom i nietylko. Spora dawka dobrego humoru i zabawy.
środa, 30 października 2013
niedziela, 15 lipca 2012
Poradnik kochanka
sobota, 14 lipca 2012
środa, 4 lipca 2012
Stacje się nie dają
Autorem artykułu jest jerrym
W moich potyczkach z chamstwem w handlu najwięcej porażek zanotowałem na stacjach benzynowych. Brak sukcesu to dla mnie porażka, żeby ktoś nie pomyślał, że chłopaki w mundurkach wylali mnie kiedyś na zbity pysk po zatankowaniu (paliwa).
Te mundurki – oni wyglądają po prostu śmiesznie, ale jest to umundurowanie i ono działa na ludzi przeważnie ogłupiająco. Raz mnie ubrali w mundur – na studiach w ramach tzw. Studium Wojskowego i na ćwiczeniach – to wiem. Miałem wtedy także jedyną okazję dzierżyć, strzelać, rozkładać, czyścić broń cudo – Kałasznikowa. Dla mundurkowych bronią jest kasa fiskalna. Pamiętam to uczucie władcy ostrej amunicji – ono nie było przykre.
I oni (one też, ale jakoś tak łagodniej) traktują ludzi po uważaniu i chyba kwocie rachunku, a zwłaszcza po tym co się kupuje. Teraz służę raczej do podwożenia i płacenia kartą z 4% rabatem, to świeżych wrażeń niewiele, ale te z niedawnej przeszłości wrażenia są takie:tych mundurkowych jest za dużo jak na stacje samoobsługowe. Zawsze się pętają koło kas z trójkątem „Kasa nieczynna. Przepraszamy i zapraszamy obok”. To jedyne uprzejme słowa, przynajmniej na piśmie i dużymi literami,zawsze mają coś do zakomunikowania innemu mundurkowemu gdy cię kasują.
Jesteś cywilem, któremu należy pokazać jego miejsce w szeregu (kolejce). Komunikaty wydają przeważnie głośno, wpół odwróceni od cywila – przeszkody i tak jakoś w półzgięciu. Tego ich chyba muszą specjalnie uczyć na aerobiku,kasa zamknięta ulega natychmiastowemu otwarciu w przypadku cywila kupującego a to hot-doga, a to pączka, a to czegoś, od czego chyba mają procent; dzierżenie w dłoni Bolsa 0,7 w horrendalnej cenie też pomaga. Ja osobiście nie zniżałem się do tych metod, gdyż jak dotąd na stacjach kupowałem tylko to, co mają w nazwie – paliwo,nigdy nie mają żółtych drobniaków do wydania. Nie pytają się „czy mogę być dłużny te 2 lub 1 gr”; mundurkowi po prostu stwierdzają: „będę Panu dłużny”,w przypadku rachunku 20,02 PLZ płaconego gotówką reakcja mundurkowych jest wręcz odwrotna.
Moje odzywki w rodzaju „Czy Panom nie jest za ciasno w pięciu za tą ladą ?” czy „Hej, ja tu jestem” wywołują u mundurkowych reakcje porównywalne do obrzydzenia na widok kromki chleba z masłem opadającej wiadomo jak.
Oczywiście są sieci – wyjątki. Nie będę ich wymieniał, bo dołączą do konkurencji.
Mundurkowych mamy nie tylko na stacjach paliw – są też w fast foodach. Tam jakoś częściej używa się słów ogólnie uznawanych za chylące się w kierunku archaizacji: proszę, dzień dobry, dziękuję. Po prostu, jak sądzę,fast foodów jest mniej, kupujących jest w nich więcej, mundurkowi mają więc dużo więcej pracy. A wiadomo, że uśmiech, nawet przyklejony, w pracy pomaga. Mundurkowi opisani powyżej pracy tej mają niewiele, więc ją szanują – im się cywila dłużej przetrzyma w kolejce tym lepsza atmosfera w pracy (?) Tak nawiasem – mundurki w fast foodach są bardziej idiotyczne niż te na tanksztelach. Prawie takie jak w Ameryce. No widzisz !
PS: Czy Państwo nie macie odczucia, że po zrezygnowaniu z munduru listonosz stał się postacią jeszcze bardziej sympatyczną ?
JM
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.plpiątek, 18 maja 2012
Jak przeżyć na wsi ;)
Autorem artykułu jest Mirosław Nikolin
Baczność, zuchu. Wkrótce wyruszasz na wieś. W krainę, w której poranne pianie koguta na zawsze wypali piętno na twoich zwojach mózgowych. Myślisz, że przeżycie na wsi to nic trudnego? Mylisz się. Gdyby było inaczej, przeciętny mężczyzna ze wsi nie wyglądałby jak ty sam pomnożony przez dwa.
Na początek ustalmy najtrudniejszą do przełknięcia prawdę: na wieś nie doprowadzą cię tanie linie lotnicze, nie są tam dostępne bilety autokarowe (no, z wyjątkami), nie ma sklepów dwudziestoczterogodzinnych, nie ma kablówki, nie ma ciepłej wody, NICZEGO nie ma! Ehm, zapędziłem się... W każdym razie - w niektórych bardziej wiejskich wsiach nie znajdziesz wielu wygód, co sprawi, że wakacje staną się prawdziwym obozem przetrwania.
To dobrze! - mogą zakrzyknąć młodzi i naiwni. Nie, nie dobrze. Jeżeli chcecie zasmakować twardej, męskiej przygody, jedziecie do lasu, a nie na wieś. Na wieś jedziecie tylko wtedy, gdy nie macie alternatywy. I wmawiacie sobie, że wam się podoba ubijanie masła i picie mleka prosto z krowich wymion. Fuj.
Wieś nie jest do końca zła - co to to nie! Przebywanie na wsi jest zdrowe, możesz trochę poćwiczyć i pokryć to chuderlawe cielsko warstwą mięśnia. Albo zrzucić nieco tłuszczu. Możesz sprawdzić, jakie to uczucie wyrabiać masło, a jeżeli masz szczęście - wykąpać się w modrym strumyku, choć to akurat wiąże się z pewną niedogodnością. Mianowicie taką, że wieczorem zjedzą cię komary.
Główny warunek przetrwania na wsi to zabicie... nudy. Tak. To bardzo subiektywna teza, i pewnie dość kontrowersyjna, ale cóż - nie oszukujmy się. Wieś nie słynie z różnorodnych możliwości spędzenia wolnego czasu. Jeżeli jesteś jednym z miłośników patrzenia na drzewka i chmurki - zapewne będziesz zachwycony. Jeżeli nie - zabierz laptopa, jakieś filmy, gry planszowe, piłkę, no po prostu cokolwiek. Inaczej nie wrócisz z tych wakacji żywy.
---
Najlepsze wycieczki egzotyczne - www.CentralTravel.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.plJak przeżyć w lesie ;)
Autorem artykułu jest Mirosław Nikolin
Przeżycie w leśnej głuszy nie jest łatwe. Jeżeli uważasz się za takiego chojraka, że na kolejne wakacje masz zamiar udać się środek dzikiej puszczy, lepiej przeczytaj ten poradnik. Dowiesz się, że w celu przetrwania w środku lasu należy:
1. SPANIKOWAĆ!
Po męsku należy się przyznać: jeżeli trafilibyśmy do środka lasu, prawdopodobnie spanikowalibyśmy jak małe dziewczynki. Bo my nie chcemy trafić do środka lasu. Z tobą może być inaczej - możesz celowo pchać się, gdzie nie należy. Ale i tak spanikujesz. Panika jest obowiązkowym elementem testu męskości, dlatego należy ją uznać za jego oficjalną część.
2. Uspokoić się
Okej, okej, odetchnij, nie jest tak źle. Dookoła są roślinki, słyszysz jakieś żyjątka, niektóre nawet widzisz - te, które podgryzają cię w nogę... Da się przeżyć. Opanuj się. Skoro żyje tu tyle dziadostwa, ty też dasz radę.
3. Zapewnić sobie pożywienie
Dopóki masz w kieszeni zapas słonecznika i niedojedzony batonik - jesteś ustawiony, głód ci nie grozi. Ale co, jeżeli jakiś przeklęty gryzoń dorwie się do twojej spiżarni? Pilnuj wszystkiego, co jadalne - od tego zależy przetrwanie! Najbardziej musisz uważać na swoje orzeszki.
4. Wyjąć komórkę i zadzwonić po pomoc
No tak, opanowałeś się, zaspokoiłeś głód - czas skończyć więc z tymi głupimi zabawami i zadzwonić po pomoc. Mamy nadzieję, że twoja komórka jeszcze nie padła. A tyle razy ci powtarzano, żebyś nie używał jej jako odtwarzacza mp3!
5. Iść przed siebie i wołać tak głośno, aż ktoś usłyszy i cię uratuje
Pozostało ci tylko jedno rozwiązanie. Niezbyt chlubne, ale nie oszukujmy się - żaden współczesny człowiek nie potrafi dać rady czemuś tak zacofanemu jak natura. To jak potyczka z wielkim, oślinionym dinozaurem. Dlatego nie ma się czego wstydzić. No, dalej, krzycz. Jeżeli cię nie usłyszą, jak mają cię uratować?
Cóż, nie jest łatwo powrócić cało z wycieczki do siedliska niedźwiedzi, jeleni, wiewiórek i innych odrażających stworzeń. Szczerze mówiąc - nie rozumiemy ludzi, którzy się na to porywają. Przecież można spędzić wakacje dużo przyjemniej - kupić bilety lotnicze i wyfrunąć do przytulnych, egzotycznych hoteli...
---
Najlepsze oferty last minute - www.CentralTravel.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl